Telefon

608 172 504

Adres E-mail

kontakt@pianotom.pl

Praca stroiciela w szkole muzycznej to nie tylko opieka nad instrumentami ale także okazja do spotkania i służenia młodym ludziom, którzy pretendują do bycia niezależnymi artystami w przyszłości. Szczególnie cenię sobie młodzież, która potrafi rozmawiać w sposób konstruktywny, rzeczowy, mając jednocześnie ogromny zasób ludzkiej wrażliwości – w ten sposób dowodząc swojej niezwykłej dojrzałości w tak młodym wieku scala nas wspólna tematyka profesji pianistycznej. Podobnie ukształtowany sposób myślenia, który tworzy warunki do nadawania na tych samych falach pokonuje wszelkie bariery wiekowe – jest to piękno tej branży.
Tym razem miałem okazję poznać i przygotować instrumenty dla niezwykle ambitnych, świetnie rokujących pianistów młodego pokolenia. Była to plejada aż czterech studentów katedry fortepianu Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie.

Zdolna młodzież to studenci pierwszego i drugiego roku studiów – można zatem powiedzieć, że są na początku swojej najpiękniejszej przygody edukacyjnej życia. Moja już jest za mną, aczkolwiek czystą przyjemnością jest służyć artystom młodszym od siebie, którzy swoją dojrzałością dorównują starszym i bardziej doświadczonym kolegom.
Zuzanna Gawrońska (2 rok) i Mateusz Dubiel (1 rok) uczą się u prof. dr hab. Mirosława Herbowskiego, zaś Grzegorz Malacina (2 rok) i Szymon Maziarz (1 rok) uczęszczają do klasy dr hab. Mileny Kędry.

Studenci zaprezentowali utwory Domenica Scarlattiego, Sergiusza Rachmaninowa, Fryderyka Chopina, Edwarda Griega, Witolda Lutosławskiego oraz na bis Dariusa Milhauda.

Nieoczywiste komplikacje…

pojawiają się prawie zawsze, kiedy otrzymuję informację o potrzebie wykorzystania – słowo klucz – drugiego fortepianu do koncertu. Pierwotna idea zorganizowania koncertu w Państwowej Szkole Muzycznej I i II st. im. M. Karłowicza w Mielcu z wykorzystaniem dwóch fortepianów zakładała użycie drugiego instrumentu w roli akompaniamentu orkiestry do zagrania koncertu fortepianowego Beethovena. Szymon Maziarz był pomysłodawcą tego koncertu. Dodatkowo, jako tutejszy absolwent podjął się organizacji całego wydarzenia. Pomysł dość szybko ewoluował na wydarzenie z większym rozmachem w kwestii liczebności artystów aktywnie uczestniczących w koncercie. W związku z powyższym pojawiła się potrzeba skonstruowania sylwetki fortepianu, który dorówna obecnie wykorzystywanemu, pierwszemu fortepianowi stojącemu na estradzie.

Szkolne realia pozwalają na czynne stacjonowanie na estradzie tylko jednego fortepianu, w przypadku Mieleckiej PSM jest to Steinway model B z roku 2018. Piętro niżej pod Salą Królewską znajduje się magazynek z windą, gdzie przechowywany jest drugi fortepian: YAMAHA G5 z roku 1981, który okazyjnie, czyli w praktyce prawie nigdy, jest wystawiany na górę. Od momentu detronizacji go przez nowy, mistrzowskiej klasy niemiecki nabytek jest praktycznie nieużywany.

Idąc do sedna, komplikacje pojawiają się jednak „w środku”, bowiem okazuje się, że YAMAHĘ coś boli. Mówiąc precyzyjniej – rezonans, który popękał znacząco w dwóch miejscach. Jeden z rozstępów nieszczęśliwie przechodzi pod mostkiem w średnicy. Przyczyną takiego stanu jest zbyt niska wilgotność.

Dwa pęknięcia niestety źle wpływają na stabilność stroju i obniżają znacząco walory brzmieniowe w kwestii potencjału akustycznego. Najlepsze lata YAMAHY z pewnością były już za nią. Zaczęły się w takim razie rodzić pytania. Czy instrument podoła? Na ile japoński fortepian musi się upodobnić (dogonić technicznym stanem) do 5-letniego Steinway’a? Czy w ogóle trzyma stabilnie strój? Skoro rezonans popękał, w jakim stanie jest strojnica? Pierwsze 2-3 strojenia, a właściwie dostrojenia do kamertonu nie rokowały. Dodatkowo dotarła do mnie informacja, iż instrument pierwotnie posiadał zamontowany pod swoim rezonansem dobrej klasy urządzenie nawilżające, którego nie ma. Może pozyskać instrument zastępczy, a jeśli tak to skąd?

Bez wchodzenia w szczegóły, głębsza weryfikacja stanu rzeczywistego ujawniła, iż instrument w obecnej formie nie spełni oczekiwań pianistów w przypadku równorzędnej roli obu fortepianu. Dalsze losy japońskiego instrumentu leżały zatem w… programie koncertu. Rzeczywistość koncertowa jest czasem brutalna, a mnie tym razem się niestety nie upiekło.

Cofnijmy się na chwilę do wydarzeń z grudnia 2022 roku kiedy to w szkole zorganizowano nadzwyczajny koncert z udziałem Rafała Blechacza, zwycięzcy 14. Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego. Laureat warszawskiego konkursu wraz z Maciejem Wotą odwiedzili wtedy mielecką szkołę muzyczną grając koncert fortepianowy f-moll F. Chopina w pierwszej części widowiska muzycznego. Była to oczywiście aranżacja na dwa fortepiany. Druga zaś była wypełniona muzyką solową polskiego kompozytora w wykonaniu pana Blechacza. Jak się okazało stroiciel Jarek Bednarski przygotowujący wtedy fortepiany artystom musiał się zmierzyć z takim samym stanem YAMAHY. Czekało go kilkukrotne przestrajanie fortepianu. Nie mógł też liczyć na stabilność stroju instrumentu z japońskiej stajni. Deficyty brzmieniowe, brak wolumenu, słaba kondycja techniczna to tylko kilka z problemów z którymi musiał się zmierzyć znakomity stroiciel Konkursu Chopinowskiego. Koncert fortepianowy utorowany jest w główną rolę pianisty solisty/pierwszego fortepianu, dlatego wtórym efektem YAMAHA zdała egzamin a całe wydarzenie zakończyło się wielkim sukcesem. Mało osób jednak zdaje sobie sprawę z ogromu odpowiedzialności ciążącej na stroicielu w takich nieoczekiwanych przypadkach – żeby nie powiedzieć taki mamy klimat, notabene świetnie by to pasowało do tego co musiało kiedyś się przydarzyć Yamaszy, powiem taka praca.

Mając to wszystko na uwadze spytałem Szymona jaki program planują wykonać w części kameralnej na dwa fortepiany. Oczywiście nie mogę sobie pozwolić na jakąkolwiek sugestię ingerującą w artystyczną wizję programu koncertu; Pan każe, sługa musi. Otrzymałem odpowiedź, że planują zagrać… Wariacje na temat Paganiniego Witolda Lutosławskiego.

Miało być szybkie strojenie, a skończyło się „remontem”

Dla niewtajemniczonej części czytelników wyjaśnię szybko, iż w.w. dzieło stanowi sztandarową pozycję w repertuarze kameralnym na dwa fortepiany. Powiedzenie, że utwór wykorzystuje pełen potencjał brzmieniowy fortepianów jest bardzo dyplomatycznym stwierdzeniem. W takim wypadku wyjścia się nie ma – trzeba robić. Cokolwiek by się nie działo.

Odświeżenie mechaniki było mniejszym problemem, bowiem widniało ryzyko, że fortepian nie utrzyma stroju, bądź nie zapewni projekcji akustycznej. Być może dzięki czuwaniu jakiejś siły wyższej w magazynie szkoły muzycznej znaleziono spisany na straty nawilżacz, którego brak pod fortepianem był prawdopodobną przyczyną spękanego rezonansu. Dla mnie była to wiadomość wielkiej wagi, ponieważ pojawiła się szansa na uratowanie, chociaż cząstkowe, akustyki YAMAHY. Otóż to magiczne urządzenie to tak naprawdę zespół kilku elementów. Osuszacz w formie grzałek i nawilżacz ewaporacyjny zarządzane są przez mądrą centralkę, która zadaje utrzymanie względnie stałej wilgotności na poziomie około 50%. Teoretycznie, jeżeli by wyemulować osuszacze, można by jeszcze bardziej zwiększyć lokalną wilgotność pod rezonansem fortepianu. Wtedy zaś pojawiłaby się szansa na ścięcie, zejście się drewna rezonansu. Próba została podjęta – tydzień później wyprężenie dna delikatnie się podniosło, a ślad po szparach zniknął. Pozostało zatem dobić kołki i przeprowadzić kilkudniowy maraton przestrajania. YAMAHA przynajmniej na pewien czas dostała swoje, drugie życie – pod warunkiem trzymania jej pod stałym prądem…

Akustyka…

Sali Królewskiej należy do tych… trudnych. Jest to wysoka aula typu box, w której co by się nie działo zawsze jest za duże natężenie dźwięku. Przyczyną takiego stanu są gładkie, równoległe ściany, które sprzyjają tworzeniu niekorzystnego pogłosu.
Boxy znacznie lepiej się sprawdzają przy większych rozmiarach, chodź wtedy dochodzą inne wyzwania akustyczne. Po kilku latach aktualny kształt brzmieniowy Steinway’a niestety niezbyt dobrze się sprawdzał na auli. Bardzo trudnym było transparentne i wyraziste przekazanie jakiejkolwiek treści muzycznej.

Fortepian YAMAHA „przyjął” przestrajanie i ma się dobrze będąc podłączonym na stałe do gniazdka w piwnicy. Potrzebuje teraz czasu i leżakowania celem ustabilizowania się po wielu zmianach. Była to więc dobra okazja by równolegle, piętro wyżej na estradzie Sali Królewskiej zająć się instrumentem niemieckiej produkcji. Zmotywowany dobrym obrotem ostatnich spraw zdecydowałem się na zbudowanie i ukształtowanie rzetelnie od podstaw sylwetki brzmieniowej fortepianu niemieckiej produkcji.

Mechanika Steinway’a, przeszła proces optymalizacji i otrzymała powrót do ustawień fabrycznych. Taka solidna baza stanowi właściwą formę do odpowiedniego ukierunkowania strategii regulacji, adekwatnej do przyjętego nowego modelu brzmienia na sali.

Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że strojenie i intonację fortepianu wykonuje się do sali w której się znajduje. Naturalnie, stroiciel musi dostosować się do ściśle określonych standardów koncertowych, jednak pewien margines pozwala na dość skuteczne manipulowanie sposobem rozkwitania dźwięku oraz szerokości brzmienia fortepianu.
Wyznaczony cel intonacji poparty jest w sposobie wyregulowania mechaniki, która ma za zadanie skutecznie, modularnie i płynnie przekazywać intencje grającego.

Poprawnie nastrojony, zintonowany oraz wyregulowany fortepian daje możliwość trójwymiarowego kształtowania dźwięku. Szeroki wachlarz dynamiczny wraz w ewoluowaniem barwy w zależności od odpowiednio dobranej techniki gry powoduje, że fortepian staje się swoistym partnerem i jako medium wręcz pomaga pianiście w wydobywaniu niuansów.

Piątkowy koncert…

to już wisienka na torcie, ponieważ ścisła praca przygotowawcza obejmująca zagospodarowanie estrady rozpoczyna się już we wtorek. Do ostatnich zadań należy finalne zestrojenie instrumentów ze sobą oraz ewentualne korekty. Sztukę zestrajania dwóch fortepianów do równoprawnego wykorzystania opisałem bardziej szczegółowo w: „Koncert na dwa fortepiany”. W dniu koncertu wkraczają młodzi pianiści, którzy na intensywnych próbach zapoznają się z instrumentami i akustyką sali. Szukają pomysłów, inspiracji ale też planują perspektywę prezentacji dzieł na zbliżający się koncert.

Powyżej nagranie z próby niesławnego dzieła Witolda Lutosławskiego. Jak się później okazało „ekipa” studentów z Krakowa zafundowała jeszcze Brasileirę Dariusa Mihlaud’a. Tym lepiej; w momencie kiedy oba fortepiany brzmią tak jak powinny można jedynie słuchać i podziwiać uzdolnionych młodych pianistów.
Na sam koniec załączam krótką próbkę brzmienia Steinway’a w Nokturnie Es-dur, op. 55 F. Chopina, wykonanym przez Mateusza Dubiela. Proszę zwrócić uwagę na bogactwo i paletę barw w części epilogu, którą wydobywa ten młody pianista.

Rekomendowane artykuły